Hehe. znów siedze sobie w domu – odbieram godziny nadliczbowe.
Byłem dzisiaj z samochodem u mechanika. Samochód prawie przestał mi jechać – nie wiedziałem co jest. Pojechałem do mechanika drżącymi rękami ściskając portfel.
Ten wsadził ręce pod maskę, ruszył nimi dwa razy i wszystko wróciło do normy. Nie chciał powiedzieć co było nie tak – powiedzial, zeby mówić do niego Kaszpirowski.
Najlepsze jest to, ze nie wziął za to nawet złowtówki.
Powoli szykujemy się do świąt. Dzisiaj kupiłem taki ładniutki brzuszek – prawie samo mięsko. Mam zamiar go bardzo mocno przyprawić, zawinąć w niego białą kiełbaskę, zrolować i upiec – ciekawe co z tego wyjdzie.
Mam nadzieję, ze jeszcze parę rzeczy uda mi się tu napisać. Jednak na razie to okna domagają się mycia…