I po długim weekendzie.

Było całkiem przyjemnie. Mnie jak wielu polakom udało się przez wzięcie 3 dni urlopu mieć 9 dni wolnego. Niestety moja Żonka nie miała takiego szczęścia. Nie dostała wolnego. Tak to już jest, że pierwszeństwo do wypoczynku mają pryncypałowie a zwykli pracownicy musza na nich wtedy pracować. Jak mawia stare porzekadło: ktoś musi nie spać, żeby spać mógł ktoś.
Nawet było mi trochę głupio, że ja się obijam, a Żonka musi, co drugi dzień zrywać się do roboty. Ale jakoś to musieliśmy przeżyć. Bardziej Żonka.
Ja prawie cały tydzień sobie bimbałem i odpoczywałem, z wyjątkiem 1 maja, kiedy to święto pracy uczciłem pracą. Co prawda zdalną z domu, ale zawsze pracą.
Zebrało mi się na wspomnienia. Wspominałem sobie jak jako mały dzieciak chodziłem z Dziadkiem na pochód pierwszomajowy. Co prawda zdarzyło się to może ze dwa razy i niewiele z tego pamiętam, niemniej jednak pamiętam sam fakt. Pamiętam też, że po wszystkim obowiązkowo dziadek zabierał mniema lody, a po tych lodach obowiązkowy był ból gardła. Ech to były czasy. Szkoda, ze teraz nie ma już pochodów, są tylko wiece i manifestacje. Żeby chociaż jakaś defilada…
Po południu poszliśmy do rodziców Żonki na obiad. Z teściem obaliliśmy całkiem pokaźną buteleczkę. Buteleczka ta wbiła mnie na bardzo wysokie poziomy dobrego humoru. Niestety ku niezadowoleniu Żoneczki. Nie była zadowolona dlatego, że u mnie tak wysoki poziom dobrego humoru oznacza totalną głupawkę… Co prawda taką w pozytywnym tego słowa znaczeniu, niemniej jednak głupawkę…
W czwartek postanowiliśmy zrobić otwarcie sezonu grillowego. Sezon otwieraliśmy w ogrodzie mojej Mamy, a konkretnie tutaj:

P1040642

Wcinaliśmy białą i zwykłą kiełbaskę z rusztu, a także udźce z kurczaka.

P1040601

Całość była suto zapijana piwkiem. Przy okazji odkryłem całkiem smaczne piwko produkowane w Zduńskiej Woli.

P1040699

Pogoda nam dopisała. Cały czas było cieplutko i świeciło mocne słońce.

P1040685

Na koniec nie zostało juz nic…

P1040615

W piątek pracowałem nad przemeblowaniem naszego mieszkanka. Wyjechał od nas regał, a zagościł stolik RTV. W zasadzie to rozbudowana szafka RTV. Troszkę tego sprzętu się nagromadziło, więc trzeba było kupić stolik, który będzie w stanie pomieścić: nagrywarkę, amplituner, odtwarzacz DVD, tuner cyfrowy, głośnik centralny i oczywiście telewizor. Nie przechwalam się, bo nie jest to sprzęt HI-END’owy. Po prostu stwierdziliśmy, że trzeba wprowadzić w naszym mieszkaniu jakieś zmiany. Więc w piątek sporo się napracowałem.
Za to w sobotę świętowaliśmy imieniny mojego Taty. Walduś dostał od nas wszystkich jako wspólny prezent radyjko do samochodu, o którym już od dawna marzył. Impreza też była plenerowa. Było naprawdę bardzo sympatycznie. Posiedzieliśmy nawet bardzo długo.
Dzisiaj w niedzielę za to wstaliśmy na tyle wcześnie, że poszliśmy sobie do kościoła na ósmą.
I cały dzień spędziliśmy no robieniu NIC… Całkiem przyjemne zajęcie. Teraz siedzę sobie przed telewizorem i oglądam Wojewódzkiego…