Niedziela

Wiem, że to już koniec środy, ale ostatnio tyle sie dzieje, że nie miałem kiedy cokolwiek napisać.

Więc może opiszę to co się działo w niedzielę.

Z samego rana pojechaliśmy do „Ptaka” kupić troszkę ciuchów. Przede wszystkim z myślą o zbliżającym się weselu mojego Brata. Na samym początku mieliśmy mały poślizg, bo nie usłyszeliśmy budzika. Tzn chyba ja usłyszałem, pacnąłem go, żeby sie wyłączył i poszedłem dalej spać. dzięki temu wstaliśmy godzinę za późno.

Pojechaliśmy przede wszystkim z myślą o kupieniu tych ciuchów dla Pań (Żony, Mamy i Siostry). Oczywiście już po 15 minutach to ja stałem w garniturze i sztruksową marynarką w torbie. Ale na szczęście paniom też sie udało zrobić dobre zakupy i dzięki temu wypad można uznać za udany.

Szybko pojechaliśmy do domu bo popołudnie zapowiadało się równie ekscytująco co poranek…