Dobrze i źle, czyli kochane PKP

Ano źle dlatego, że wczoraj po tygodniowym pobycie na szkoleniu w Sopocie, przyszedłem sobie jak nigdy nic do pracy, a tu się okazało, że….

Że mam być w Warszawie na godzine 12…  I że ktoś kto mnie miał o tym powiadomiś zapomniał to zrobić, bo myślał, że będąc na szkoleniu na bieżąco czytam firmową pocztę.

Więc szybka akcja, pędęm na dworzec (bo wjeżdząnie w poniedziałek przed południem samochodem do stolicy wydało mi się jakieś takie nie do końca mądre i optymalne czasowo), wsiadłem w pociąg.

Był to super hiper nowy pociąg kursujący na trasie pomiędzy Łodzią a Warszawą. 

M A S A K R A ! ! !

 

Konstruktora tego pociągu skazałbym na codzienne przemieszczanie się tym bydłowozem na dwugodzinnej trasie (w jedną stronę).

Siedzenia są niewygodne, nie ma na nic miejsca (nie ma nawet gdzie położyć gazety, nie mówiąc o kubku z kawą). Jeśli taki kurdupel jak ja ma mało miejsca na nogi to co ma powiedzieć ktoś kto ma np. 180 C, wzrostu lub nie daj Boże więcej ?

A pzoa wszystkim to w pociągu było przeraźliwie zimno. Po prostu tak niesamowicie zmarzłem (będąc na codzień osobą raczej ciepłokrwistą ze względu na soje powłoki tłuszczowe chroniące przed zimnem). Już w pociągu czułem się kiepsko od tego przechłodzenia.

Dzisiaj boli mnie gardło, mam chrypkę i ogólnie czuję się rozbity. Chyba mnie coś bierze.

Ale są też dobre strony:

Idziemy dzisiaj z Żonką do lekarza. Zajrzymy do naszego synusia 🙂

 

 

***NAJNOWSZE INFORMACJE***