Dziwny sen.

Bardzo dziwnie mi się śniło.
Byłem u swoich rodziców, stałem na podwórku, a w powietrzu dało się wyczuć jakiś taki dziwny stan…
Nagle gdzieś z daleka w tle dochodziły głosy „close, close, close….” takie, jakby szeptało to tysiące ludzi…
Nagle na podwórko wpadła moja siostra, wyglądała jakoś dziwnie – zupełnie tak jakby była nieobecna, bełkotała tylko coś pod nosem. Nagle osunęła się na ziemię, jakby zemdlała. Po chwili ja sam poczułem jakby drętwienie – coraz ciężej było mi się poruszać. Następnie zacząłem się dusić i osunąłem się na ziemię. Niby straciłem przytomność, ale przed oczyma widziałem takie rzeczy jakby ktoś przeze mnie transferował pliki. po iluś tam chwilach zacząłem odzyskiwać władzę nad swoim ciałem. Jak odzyskałem przytomność to byłem w jednym z pokoi u swoich rodziców. Zobaczyłem, ze wszyscy leżą na podłodze. Chciałem uciec, ale po otwarciu drzwi wejściowych dostałem silny cios w twarz, który mnie zwalił na ziemię.
Jak sie ocknąłem zobaczyłem, że stoi nade mną mój szwagier, ale z oczami tępo wpatrzonymi przed siebie, barykadował wyjście. Wyglądał zupełnie tak jakby był zdalnie sterowanym robotem, który dostał rozkaz niewypuszczenia mnie z mieszkania.

Po jakimś czasie zaczęło jakby wszytko odpuszczać. Wszyscy domownicy zaczęli się przebudzać. Wyjrzałem przez okno, na ulicach panował chaos. Widać było, że ludzie tak jak jechali samochodami tak stanęli. Powoli też zaczynali się wybudzać. Niektórzy zachowywali się dzwinie. Jeden facet, który stał pod oknem zaczął syczeć i wytykać język jakby był wężem. Nikt nie miał pojęcia co się stało.

Generalnie mi przyszła jedna myśl do głowy. Przeżyliśmy atak, który był odpowiednikiem ataku botnetu w internecie. Wszscy ludzie stali się humanoidami tworzącymi ludzki botnet. Takie ludzkie odpowiedniki maszyn zombie. Szczerze mówiąc było to przerażające.

Mam nadzieję, że nigdy czegoś takiego w realu nie przeżyję…