Ludzie ludziom…

Mydło z ludzi to nie ludobójstwo

Roman Daszczyński, Krzysztof Wójcik Gdańsk

Mój komentarz:

Może i nie ludobójstwo, ale ja tablicy bym nie zmieniał…

02-09-2005, ostatnia aktualizacja 01-09-2005 20:33

Produkcja mydła z ludzi nie była zbrodnią ludobójstwa – ustalił gdański IPN, który chce zakończyć umorzeniem śledztwo w sprawie hitlerowskiego laboratorium prof. Spannera. Mydło robiono, ale nikogo w tym celu nie zabijano. Mniejszość niemiecka chce teraz zmiany treści pamiątkowej tablicy.

Robione w Gdańsku pod koniec wojny mydło z ludzi opisała Zofia Nałkowska w opowiadaniu "Profesor Spanner" (cykl "Medaliony"). Sprawa byłaby już dawno odłożona ad acta, gdyby nie to, że śledztwa nie zakończono w czasach PRL. W latach 70. zostało zawieszone, bo strona polska oczekiwała pomocy ze strony Centrum Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w niemieckim Ludwigsburgu. Niemcy nie udostępnili wówczas swoich ustaleń. Zrobili to dopiero niedawno, na prośbę Instytutu Pamięci Narodowej. Przesłali m.in. protokoły przesłuchań prof. Rudolfa Spannera przeprowadzone w ramach postępowania denazyfikacyjnego. Spanner stwierdził, że w Instytucie Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku w latach wojny rzeczywiście wytwarzano substancję na bazie tłuszczu ludzkiego. Jego zdaniem nie było to jednak mydło, lecz środek do preparowania stawów ludzkich.

– Rzecz w tym, że nic nie wiadomo o takiej metodzie – mówi prokurator Maciej Szulc, naczelnik oddziałowej komisji ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu z gdańskiego IPN. – Są dużo prostsze sposoby preparacji stawów i dlatego należy uznać, że Spanner opowiedział śledczym historię, która pomogła mu się uwolnić od kłopotów w Niemczech. Robienie mydła nie było wytworem komunistycznej propagandy. Wynikało z zeznań osób wykonujących różnego typu prace u Spannera. Trzej z nich to byli jeńcy brytyjscy, których przesłuchano już po powrocie do ojczyzny. Ich zeznaniom można wierzyć.

Czy Nałkowska mijała się z prawdą, pisząc swoją relację z gdańskiego Instytutu Anatomii? Zdaniem Szulca – nie. Opowiadanie "Profesor Spanner" może jednak sugerować dużą skalę procederu. – Tymczasem należy przyjąć, że był to tylko rodzaj eksperymentu – tłumaczy prokurator Szulc. – Odrażającego, amoralnego, bo sprowadzającego ludzkie ciało do roli półproduktu. Na pewno nie można jednak mówić o ludobójstwie w celu produkcji mydła. Doszło natomiast do zbezczeszczenia ludzkich zwłok.

Ciała przywożono głównie z więzień w Gdańsku i Królewcu oraz ze szpitali psychiatrycznych. Były to szczątki osób różnych narodowości. Polacy, Rosjanie, ale i Niemcy.

IPN zamierza umorzyć śledztwo w najbliższych tygodniach. Czekają na to m.in. członkowie mniejszości niemieckiej w Gdańsku.

– Chcemy wystąpić o zmianę treści tablicy pamiątkowej na gmachu Akademii Medycznej – mówi Gerhard Olter, lider gdańskiej mniejszości. – Napis sugeruje, że była to fabryka mydła z ludzi. Tablica mówi też o "zbrodni przeciw ludzkości". To zbyt mocne słowa.

Treść tablicy wiszącej na murze gdańskiej Akademii Medycznej

"W tym gmachu faszyści niemieccy w latach II wojny światowej popełnili zbrodnię przeciw ludzkości, używając zwłok więźniów obozu koncentracyjnego Stuthoff jako surowca do fabrykacji mydła. Ludzie ludziom zgotowali ten los".