O pracy i o mnie…

Zarzuca mi się, ze nie pracuje, tylko robie wpisy do bloga.

Więc muszę powiedzieć słówko o swojej pracy.

Praca administratora nie polega na tym, że siedzi się i cały czas tłucze jak na produkcji przy taśmie.

Są dni, że cały czas przesiedzi się z nosem wlepionym w monitor, a cały wysiłek to będzie studiowanie ruchu wskazówek zegara.

Są dni, że nie ma nawet kiedy kawy wypić.

CZasami jest tak że na tydzień/miesąc/kwartał znika się z domu traktując go tylko jako sypialnie, w momencie jak wpada się tak o 3 w nocy,żeby się przespać ze 4 godziny i z powrotem do pracy.

Generalnie administratorzy nie mają płacone za akord, tylko za dyspozycyjność i wiedzę.

Czasami wymaga się od nas rzeczy wręcz niemożliwych – czasami udaje nam się spełnić takie życzenia.

To że siedzę i czasami zdarza się tak, że wiele wpisów się pojawia, to nie jest objaw tego, że olewam pracę. Akurat w danej chwili mogę sobie na to pozwolić i już.

Ta praca polega czasami też na tym, że dwie godziny jedziemy w drugi koniec województwa, po to tylko, żeby wpisać dwie komendy na konsoli serwera. Albo co gorsze wyjąć w włożyć wtyczkę zasilania z urządzenia. Komuś się to może wydac dziwne, ale taka właśnie jest ta praca.

Czasami jest tak, że przez cały dzien odbierze się tyle bzdurnych telefonó, że w domu na dźwięk telefonu dostaje się stanów lękowych. Uwierzcie mi, że pójście i włączenie urządzenia do prądu, żeby działało, to nie jest sposób usunięcia awarii rodem z dowcipu czy anegdoty. Ludzie naprawdę bywają tak "yntelygentni"

Przepraszam wszystkich tych, którzy twierdzą, że taka praca grozi upadkiem Rzeczypospolitej, ale taka ona właśnie jest a ja jej nie zmienie bo ją lubie. Może właśnie dlaego że w dużej mierze nie polega na wykonywaniu tych samych mechanicznych czynności przez 20 lat i wymaga ciągłego kształcenia się i doskonalenia swoich umiejętności.