Kondycja.

Dzisiaj postanowiłem zacząć poprawiac swoją kondycję przed wyjazdem urlopowym w góry.

Najlepszym do tego celu jest rower.

No to sobie postanowiłem na nim pojeździć po mieście.

Porażka.

Z moją kondycją jest gorzej niż źle.

Normalnie szok. Obłęd w ciapki.

Mam niecałe dwa tygodnie żeby coś z tym zrobić.

Przecież w takim stanie to ja nawet nie dam rady wejść na gubałówkę…

No cóż, postanowiłem, że zaraz poprzyjeździe na pierwszy ogień idzie Kopieniec. Jak pod nim nie zostawie płuc to będzie dobrze.

A na razie tzreba trenować…

Ach ta praca za biurkiem…