Wędzenie szynki cz. 2

Niestety – wystarczyła chwila nieuwagi + nieobliczalność ognia i w beczce zrobiła się zbyt wysoka temperatura. Na szczęście nic wielkiego się nie stało, jednak dla kiełbasy było to za dużo i gotowa była już po godzinie wędzenia. Od temperatury zaczęła pękać.

Kiełbaska

Kiełbaska

Kiełbaska

Ja i kiełbasa...

Pyszna była taka kiełbaska – jeszcze ciepła i aromatyczna…

Pyszna kiełbaska

Pyszna kiełbaska

Później już tylko pilnowaliśmy, żeby temperatura w beczce znów nie wzrosła za bardzo i żeby do beczki stale dopływał dym. W ten sposób wędziliśmy się razem z naszą szynką. Co jakiś czas sprawdzaliśmy stan uwędzenia szynki, wzdychając jednocześnie do niej.

Największy w rodzinie miłośnik szynki...

Miłośnik szynki ze swoją miłością...

Prawie już gotowe...

Spędziliśmy dzięki temu bardzo miło czas z Tatą. Nawet się przez ten czas ani razu nie pokłóciliśmy. Mało tego – nawet się nie posprzeczaliśmy.

Około godziny piątej stwierdziliśmy, że już nie podkładamy do ognia. Niech się wypali to co jest i wystarczy. Ja wszedłem pod prysznic – żeby zmyć z siebie „wędzonkę” i pojechałem po Żonkę do pracy, później musieliśmy podjechać na drobne zakupy do LIDL’a. Jak wróciliśmy, pojechaliśmy prosto do rodziców. Tam wyjęliśmy już szynkę z beczki. Odbyła się prezentacja w domu wśród wszystkich domowników. Szynki wzbudzały ogólne pożądanie. Na podłogę kapał sok nie tylko z szynki, ale też nasze ślinki.

Szynki już gotowe

< /font>

Szynki już gotowe.

Szynki już gotowe.

Szynki zostały umieszczone w spiżarence, żeby dokładnie sobie wystygły. Trzeba je tylko teraz sparzyć. Na wodzie z parzenia mamy zamiar ugotować świąteczną białą kiełbasę i biały barszcz.

Polecam taką zabawę wszystkim, którzy mają możliwość wybudowania wędzarenki – to naprawdę nie jest skomplikowane.