Pamiętam jak chodziłem do podstawówki, obok szkoły stała przyczepa, z której sprzedawano przepyszne zapiekanki… Była do długa bułka z pieczarkami i serem,zapieczona i polana ketchupem.
Tajemnicą tej zapiekanki było to, że po pierwsze, nie była kupowana gotowa, tylko robiona samemu przez właścicieli budki, a po drugie nie była odgrzewana w kuchence mikrofalowej tylko zapiekana w takim elektrycznym piecyku.
Pamiętam jak po skończonych lekcjach wszyscy stawaliśmy w kolejce… Ech to było piękne.
Stało się albo w kolejce do lodów albo w kolejce po zapiekanki.
To znaczy stało sie… Stał ten kto miał na to pieniądze. ja niestety stawałem rzadko, bardzo rzadko.
Ale i tak udało mi się zapamiętać jej smal.
Jak wielkie było moje szczęście kiedy kupiłem sobie w niedziele coś do zjedzenia w szkole. Zapiekanka była pieczona w piecyku elektrycznym. Pyszna, chrupiąca, i do tego mierząca pół metra. Rewelacja. Byłem szczęśliwy jak małe dziecko. Aż musiałem zrobić jej zdjęcie. Za 4 złote polskie czyli 1 euro dostałem 10 minut rozkoszy… Czy ktoś mi zaproponuje tańszą i przyjemniejszą rozkosz ????