Po wizycie.

Znachor i cudotwórca to nie był. Po prostu postawił diagnoze i wypisał leki.

Więc jest to wirusowe zapalenie górnych dróg oddechowych. Dostałem antybiotyk, i jakieś mnóstwo dodatkowych śmieci.

W aptece zostawiłem 50 PLN, niby nie dużo ale jak sobie pomyśle, że skoro to wirusowe, to pewnie Żona zaraz będzie miała to samo to już się dwoi ta kwota.

Ech, ten dreszczyk emocji kiedy się daje receptę w aptece…

Podobno mam w ciagu 2 dni stanąć na nogi.