Duuuża porcja humoru. 37

Jaka jest definicja "wymiany opinii"?
– Kiedy idziesz do szefa ze swoją opinią, a wychodzisz z jego.

Jak wygląda picie wódki po afrykańsku ?
– Dwóch pije, trzecim zakąszają.

Jelcyn pojechal w odwiedziny do Clintona. Przechadzaja sie po Waszyngtonie i Jelcyn pyta:
  – A gdzie pochowaliscie pijakow?
  – Pijakow? U nas nie ma pijakow. mowi Clinton.
  – Nie ma pijakow? He, a u nas nie ma komunistow ;)))))
  – Jak znajdziesz pijaka to pozwalam ci go zastrzelic- mowi Clinton.
 Wieczorem Jelcyn juz sam idzie przez park, patrzy a na lawce siedzi pijak.
Siegnal guna i pach! pach! sastrzelil. Na zajutrz w gazecie napisali "siwy gangster zastrzelil polskiego turyste"

Student poszedł zdawać egzamin, ale niewiele umiał. W końcu zniecierpliwiony profesor zadał pytanie:
– Ile żarówek jest w tym pokoju?
– 10 – odpowiedział po chwili zdezorientowany student.
– Niestety, 11 – powiedział profesor wyciągając żarówkę z kieszeni i wpisał do indeksu bańkę.
Student poszedł zdawać drugi raz. Gdy padło pytanie o żarówki, po chwili zastanowienia odpowiedział:
– 11.
Na co profesor:
– Ja nie mam w kieszeni żarówki.
– Ale ja mam, panie profesorze…

Grupa dziesięciu osób poszła do restauracji. Kelner jednak omyłkowo przyniósł 11 kotletów. Powstał problem, komu przydzielić tegoż? Kotlety były bardzo smaczne i każdy miał na tego jednego ochotę. Pokroić również ciężko, na 10 kawałków? Za małe. Wreszcie ktoś wpadł na pomysł:
poprosimy o zgaszenie światła, kto będzie najszybszy, to zostanie z łupem.
Tak też zrobiono. Zgaszono światło, po chwili kelner zapala, wszyscy patrzą… na półmisku leży kotlet, na nim czyjaś dłoń, a w dłoń wbite 9 widelców…

Przyjaciel zwierza się przyjacielowi:
– Żona odstawiła mnie od łoża i od stołu…
– To ty jeść też nie umiesz?!?

Na przyjęciu w Sztokholmie przedstawiają się sobie dwaj
mężczyźni:
– Olsen jestem. Kupiec hurtowy – węgiel i koks.
– Soerensen. Dyrektor więzienia – chleb i woda.

Mamo! Mamo! – krzyczy Jasio na podwórku.
Matka wychyla się z okna:
– Czego chcesz pieroński mozolu?!
– Tomek nie chciał uwierzyć ze masz zeza…

Czym się różni teściowa od pit-bulla?
– Szminką

Dwóch Anglików w średnim wieku gra w golfa. W pewnej chwili obok pola golfowego przechodzi kondukt żałobny. Jeden z grających odkłada kij i zdejmuje czapkę.
– Cóż to – dziwi się drugi – przerywa pan grę?
– Proszę mi wybaczyć, ale, bądź co bądź, byliśmy 25 lat małżeństwem.

Mąż do żony:
– Kochanie, nie mogę znaleźć herbaty!
– Wiesz, co? Ty beze mnie byś zginął. Herbata jest w puszce po kakao z napisem ,,sól”?.

Na jednej z warszawskich ulic czarnoskóry młodzieniec zatrzymuje młodą
dziewczynę:
– cien dopry, psiep-rasiam, dzje tu jest a-ka-de-mi-ja?
– Ale jaka akademia? Rolnicza? Górniczo-Hutnicza? Może Uniwersytet Warszawski? Albo Akademia Wychowania Fizycznego?
A Murzyn:
– cien-kuje pani.

Lech do Jaroslawa: Jarek, Jarek ale co my teraz zrobimy jak juz mamy prezydenta i premiera i szefa najwiekszej partii i w koncu rzadzimy Polska?
Jaroslaw do Lecha: Jak to co Leszek, bedziemy robic to co zawsze – bedziemy OPANOWYWAC SWIAT.

Żona do męża:
-Idź kupić bułki.
-Ile mam kupić?
-No nie wiem, tyle kup,żeby starczyło na kolację i śniadanie.
Mąż zirytowanym głosem:
– Jak kupię za mało,albo za dużo,to znów będzie awantura, powiedz,ile mam kupić?
Żona (z zalotnym spojrzeniem):
-Kup tyle bułek, ile razu się wczoraj kochaliśmy.
Mąż poszedł do sklepu.Staje przed ekspedientką i mówi:
-poproszę siedem bułek. Albo nie, pięć bułek, loda i kakao.

Panna z gosciem w lózku. Tuz po seksie.
Ona: – A ty mily, AIDS to na pewno nie masz?
On: – Absolutnie nie, kochana!
Ona: – Chwala Bogu misiu, bo juz balam sie, ze drugi raz to zlapie.

przyslowie goralskie:
Ozeniol sie wczora, nie wiedziol ka dziora.

Trzy zakonnice rozmawiaja. Pierwsza mowi:
– Wczoraj, gdy sprzatalam biuro ksiedza, znalazlam tam stos gazet
  pornograficznych!
– I co zrobilas z nimi? – spytaly zakonnice.
– Wywalilam je do smietnika.
Druga siostra:
– Gdy odkladalam wyprane ubrania ksiedza do szafy, znalazlam tam opakowanie przezerwatyw.
– I co zrobilas? – spytaly znow zakonnice.
– Przedziurawilam je szpilka.
Trzecia siostra zemdlala.

Porucznik Rżewski pyta adiutanta:
– Słuchaj no, co takiego mam zrobić, żeby mnie dzisiaj na przyjęciu wszyscy podziwiali?
– Powinien Pan, poruczniku doprowadzić do tego, żeby księżna Woroncewa publicznie zaklnęła.
– To niemożliwe! Ona takich słów nawet nie zna!
– To bardzo prosta sprawa mówi adiutant: Podchodzi Pan, poruczniku do księżnej i pyta:
– Księżno, była Pani w Pskowskiej Gubernii? Gdy odpowie "tak", pyta pan porucznik dalej:
– A w Michajłowskiej gubernii też księżna była? I gdy znowu odpowie "tak"
pyta Pan porucznik dalej:
– To znaczy, że zna księżna hrabinę Janichu?
I wtedy księżna odpowie "Nie, Janichu ja nie znam! I tu ją Pan, panie poruczniku masz!
Wieczór, przyjęcie. Porucznik podchodzi do księżnej Woroncewej i pyta:
– Księżno, była pani w pskowskiej gubernii?
– Nie – odpowiada księżna.
– (Zdziwiony) To i w Michajłowskiej gubernii też księżna nie była?
– Nie.
– To Wy co, nichuja nie znacie?

Skarży się dyrektor administracyjny uniwerku na fizyków.
– Czy wy musicie zamawiać takie drogie sprzęty, te lasery, mierniki, komputery…, czy nie możecie zamawiać jak matematycy, Tylko papier ołówki i kosze na śmieci, albo jak filozofowie, tylko papier i ołówki

 Jasiu pyta się ojca:
-Tato, ile kilometrów ma Nil?
– Nie wiem.
– A kto to był Jan Henryk Dąbrowski?
– Nie wiem.
– A stolicą jakiego państwa jest Madryt?
– Jasiu nie męcz tatusia – prosi matka.
– Nie strofuj dziecka, kochanie. Jak się nie będzie pytał,to niczego sie nie dowie.

Rżewski tańczy z damą na balu, w pewnej chwili dama pyta
kokieteryjnie:
– Nie sądzi pan, poruczniku, że mam zbyt głęboki dekolt?
Rżewski zapuszcza tak zachęcony żurawia:
– Pani ma włosy na piersiach, madam?
– Co też pan, poruczniku! – wykrzyknęła dama przerażona.
– To za głęboki.

A dokąd to obywatelu?
– pyta policjant pijanego.
– Idę wysłuchać kazania!
– A kto wygłasza kazania o trzeciej w nocy?!
– Moja żona.

-Coście kumie tacy ponurzy?
-A, syn mi się urodził.
-Hmmm. Jak mu dacie?
-Ludwik.
-Ło matko, a czemu to tak?
-Bo czternasty

Mąż i Żona oglądają reklamę KFC.
Ż: Zjadłabym…
M: A nie wolałabyś pizzę? A może McDonalda?
Ż: Albo do Sfinksa bym poszła, bo tam dobre jedzonko dają…
M: Dobrze, ale mam jeden warunek…
Ż (znudzonym do bólu głosem): Znowu loda?…
M: Hmmm… Dwa warunki…

Po operacji plastycznej pacjentka po raz pierwszy przegląda się w lustrze.
– Ooo, nowy nos, nowe uszy, ani śladu zmarszczki. Mam tylko jedną uwagę, panie doktorze: czy nie dałoby mi się zrobić trochę większych oczu?
– Oczywiście, zaraz pani przedstawimy rachunek.

rozmawiają dwie blondie:
– on mnie chyba kocha.
– skąd wiesz?
– bo jakby się chciał tylko przespać, to by chyba nie kupował czekoladek?

– Jaki jest ideał se
kretarki?
– Dwadzieścia lat życia i trzydzieści lat stażu.

Pani doktor nie może zasnąć – rozum walczy w niej z sumieniem.
Sumienie: "Nie można spokojnie zasnąć, kiedy się zdradziło męża!"
Rozum: "A to niby dlaczego! Jeśli mąż wiecznie zajęty, nie ma czasu na seks   z braku czasu – to i święta by uległa. Dobrze zrobiłaś… "śpij spokojnie,  śpij"…
Sumienie: "Zdrada zdradzie nierówna! Kopulować z pacjentem – to naruszenie etyki lekarskiej!"
Rozum: "Tak? A przypomnij sobie Zalewską z Polikliniki. Ona regularnie sypia   z pacjentami i wszyscy są zadowoleni, wszystkim jest dobrze."
Sumienie milknie.
Kobieta zapada powoli w sen…
Nagle – sumienie odzywa się nieśmiałym szeptem: "No, ale Zalewska nie jest   weterynarzem!"

– Co to jest bigamia?
– Jak sie ma o jedna zone za duzo.
– A monogamia?
– To samo.

W drodze do kosciola mloda para zginela w wypadku samochodowym.
Stojac u bram nieba i czekajac na sw. Piotra zastanawiali sie, czy jest mozliwe wziecie slubu w niebie. Gdy sw. Piotr sie pojawil zadali mu to pytanie. On odpowiedzial, ze to pierwsza taka prosba i wlasciwie to nie wie, ale pojdzie sie dowiedziec.
W czasie nieobecnosci swietego ( miesiace leca ) para zaczela sie zastanawiac, czy czasem nie popelnia bledu, no bo jesli do siebie nie pasuja, jesli cos pojdzie nie tak – utkna w niebie zlaczeni na zawsze.
Po trzech miesiacach wraca zmeczony swiety, informnuje ich, ze wziecie slubu jest mozliwe. Para stwierdza – ok, ale jesli cos bedzie nie tak, to czy beda mogli wziac rozwod. Wsciekly sw. Piotr rzuca kluczem o ziemie…
– Czy cos nie tak – pyta wystraszona para
– Dajcie spokoj – mowi sw. Piotr – zajelo mi trzy miesiace zeby znalezc tu jakiegos ksiedza, czy zdajecie sobie sprawe, ile moze potrwac znalezienie prawnika?!

Nad siedzaca w autobusie dziewczyna stoi mlody chlopak i uporczywie wpatruje sie w jej dekolt. W koncu ona nie wytrzymuje:
– Chcesz w gebe??
– Oj tak, a drugiego do reki…

Kupil sobie gosc telewizor. Ale jako ze zyl w brudzie w nastepny dzien mu siê zepsul. Poszedl wiec do serwisu a facet z obslugi pyta:
– Jak to siê stalo?
Na to gosc:
– Ano siedze sobie, ogladam telewizje, wzialem gwozdzia, bo cos mnie w uchu zaswedzialo, grzebie, grzebie az tu nagle dzwiek wysiadl…

 Policjant zatrzymuje dresiarza w BMW:
    – Dokumenciki proszę.
    – Nie mam dokumencików.
    – Aha, bez dokumencików jeździmy?
    – Ale tu mam zaświadczenie o skradzeniu dokumentów, mam jeszcze tydzień na wyrobienie nowych… – broni się dresiarz.
    Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza… Obchodzi samochód patrząc badawczo, uśmiecha się szeroko i mówi:
    – No proszę, jeździmy auteczkiem na niemieckich numerach?
    – A tak, proszę bardzo – mienie przesiedleńcze, mam jeszcze dwa tygodnie na zarejestrowanie – kierowca podaje policjantowi dokument.
    Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza…
Poirytowany każe otworzyć bagażnik. W bagażniku trup.
    – A to co!?
    – A to wujek Rysiek, proszę oto akt zgonu – podaje policjantowi dokument.
    Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza…
    – No, akt zgonu w porządku ale tak nie wolno przewozić zwłok.
    – Proszę, tu jest pozwolenie na transport zwłok, jutro pogrzeb w kaplicy Świętego Jana w Krakowie – dresiarz podaje policjantowi dokument.
    Policjant sprawdza, pieczęcie, podpisy wszystko się zgadza…
Zdesperowany zagląda do bagażnika, zauważa coś …. i pyta triumfalnie:
    – A dlaczego denat ma lokówkę elektryczną w odbycie?!
    Dresiarz podaje mu dokument:
    – Proszę bardzo: Ostatnia Wola Wuja Ryśka.

Stirlitz wszedł do gabinetu i ujrzał Mullera leżącego na podłodze i nie dającego oznak życia.
– Otruty – pomyślał Stirlitz przyglądając się rączce siekiery wystającej z piersi.

– Wiesz, wprowadzają nam nowy plan pracy w firmie.
– Tak? Jaki?
– Darmowe wieczory i weekendy – juz od 18…

Powracajacego poznym wieczorem do domu meza wita zona z walkiem.
– Ty lajdaku, masz na twarzy szminke!
– To nie szminka, to krew. Potracil mnie samochod.
– No!… Masz szczescie…

Angielski dżentelmen zażywa odświeżającej kąpieli w wannie. W pewnej chwili zdarzyło mu się puścić bąka.
Chwilę później wchodzi do łazienki lokaj; ściereczka przewieszona przez ramię, taca, butelka i szklaneczka…
– Bob, przecież Cię nie wzywałem – dziwi sie dżentelmen.
– Ależ sir, słyszałem wyraźnie: „Bob, bring a bottle of bourbon„…

Londyn, 18 wiek, jeden z pierwszych biegów ulicznych.
Temu niecodziennemu zjawisku przypatruje się hrabia ze służącym.
– Janie, co to za zbiegowisko?
– To wyścig, panie hrabio. Ludzie się ścigają.
Ten, który dobiegnie pierwszy, zostaje zwycięzcą i dostaje nagrodę pieniężną.
– Rozumiem. To w takim razie po co biegną pozostali?

– Kochanie wynies smieci.
– Cholera! – dopiero co usiadlem!
– A co robiles?
– Lezalem.

Grupa turystów z przewodnikiem spaceruje po Paryżu. Przewodnik mówi:
– Właśnie przechodzimy obok słynnego paryskiego burdelu.
– Dlaczego obok?!!

Spotkały się dwa penisy:
– Słyszałeś, mają wycofać Viagrę z aptek!
– No to leżymy!

– Jakie są dwa podstawowe położenia włącznika w wibratorze?
– "FUCK ON" i "FUCK OFF".

Bob z trzema kolegami gral w golfa, przy 10-tym dołku Bob przerwał grę, spojrzał w stronę kolejnych dołków i zaczął szlochać…
Koledzy zdziwieni spojrzeli na niego i pytają:
– O co chodzi??
Bob spojrzał pod nogi, pociągnął nosem, wytarł oczy i przeprosił za ten wybuch emocji:
– Przepraszam was, ale zawsze wzruszam się przy tym dołku – mam z nim bardzo niemiłe wspomnienia…
Jeden z kolegów spytał:
– Ale co się stało?? Co mogło cię wprawić w taki stan??
Bob wlepił wzrok w dal i powiedział smutnym głosem:
– Na tym polu graliśmy zawsze z moją żoną… 12 lat temu, dokładnie przy tym dołku zmarła na atak serca…
– O mój Boże – wyrwało się pozostałym – To musiało być okropne…
– Okropne?? Wy myślicie, że to było okropne?? – załkał Bob – To słowo nie oddaje tego co przeszedłem!!! Całą resztę dnia, przez wszystkie dołki, całą drogę do budynku klubowego: uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji, uderzenie piłki, ciągnięcie Alicji…