DODA vs. MANDARYNA

 Robert Sankowski 10-12-2005, ostatnia aktualizacja 08-12-2005 12:22

Gdy opadną polityczne emocje, naród znów zacznie się ekscytować tym, co dla niego naprawdę ważne i interesujące – życiem zawodowym i prywatnym Dody i Mandaryny

Mandaryna występuje w Sopocie. Kończy śpiewać, ale publiczność domaga się bisu. Potem drugiego, trzeciego i tak w kółko. Zmęczona Mandaryna w końcu nie wytrzymuje: „Kochani, ja już dłużej nie mogę śpiewać”. Na co publiczność: „Śpiewaj, aż się w końcu nauczysz”.

To najokrutniejszy z wielu dowcipów o Mandarynie.

Kawałów o Dodzie na razie nie ma. Jest za to bohaterką przyśpiewek piłkarskich kibiców. Tych, którzy dopingują drużyny niebędące w najlepszych układach z krakowską Wisłą, gdzie na bramce gra mąż Dody Radek Majdan. Żadna z tych pieśni nie nadaje się do zacytowania. Doda jest też obiektem bardziej wyrafinowanej zabawy. Została jedną z dyżurnych postaci parodiowanych w emitowanym przez TVN show Szymona Majewskiego.

Jeśli komuś nie odpowiada poziom takich dowodów popularności, są też bardziej wyważone. W ubiegłym roku Mandaryna zwyciężyła w rankingu miesięcznika „Press” na najpopularniejszą postać polskiej prasy. Zestawienie sporządzano na podstawie częstotliwości pojawiania się zdjęć osób na okładkach pism.

Doda – również w ubiegłym roku – zajęła drugie miejsce wśród Polek najczęściej wyszukiwanych w internecie. Wyprzedziła ją tylko Joanna Brodzik. Niewykluczone, że na koniec roku ta klasyfikacja się zmieni. Na korzyść Dody oczywiście.

Dwie śpiewające blondynki zawładnęły masową wyobraźnią Polaków. Należą do najbardziej rozpoznawalnych postaci naszej popkultury. Jak udało się to dziewczynom, którym jeszcze niedawno większość krytyków odmawiała – a część wciąż odmawia – jakichkolwiek talentów? Jaki jest przepis na polską gwiazdę Anno Domini 2005?

Żona swojego męża

Marta Mandrykiewicz-Wiśniewska. Dla przyjaciół, ostatnio też dla fanów – Mandaryna. Ma 28 lat. Tańczy od dziecka. W szkole podstawowej została członkinią zespołu Krajki. Jako nastolatka nagrała dwie piosenki. Z zespołem tańca sportowego 7 Coma 7 zdobyła mistrzostwo Polski w tańcu hip-hop. Z wykształcenia animatorka kultury. Ukończyła Szkołę Projektowania i Reklamy na Wydziale Aktorskim w Łodzi. Uczy się aktorstwa w studium prowadzonym przez Halinę i Jana Machulskich.

Zawodową karierę zawdzięcza Michałowi Wiśniewskiemu i zespołowi Ich Troje. Jeszcze zanim się pobrali, była tancerką w grupie baletowej towarzyszącej jego zespołowi. Już jako samodzielny choreograf przygotowywała układy na koncerty zespołu i występy baletu w TVN-owskim reality show o liderze Ich Troje „Jestem, jaki jestem”.

To w jednym z odcinków tego programu zrobiła mężowi niespodziankę – zaśpiewała dla niego własną wersję wiekowego przeboju country „Stand By Your Man”. Zachęcona występem postanowiła spróbować kariery wokalnej. Wiśniewski wspierał ją od początku. Wbrew własnej wytwórni płytowej. – Nie uwierzyłam od razu w Martę Wiśniewską – przyznała w wywiadzie dla „Gali” dyrektor działu marketingu Universal Music Polska Katarzyna Kanclerz. – Mówiliśmy mu: „Słuchaj, rozumiemy, że kochasz żonę, ale to chyba nie wyjdzie”. Michał był uparty. Z pomocą Magic Records powstał album „Mandaryna.com”.

Longplay zostaje złotą płytą. Mandaryna awansuje na królową polskiej muzyki dance. Jej piosenki zrealizowane przez niemieckich producentów nieźle radzą sobie w Austrii, Czechach czy Hiszpanii. Marta gra koncerty, występuje w dyskotekach, przygotowuje drugą płytę, jest na fali.

Załamanie nadchodzi nieoczekiwanie. Afera z nagraniem jej „śpiewu” w internecie, nieudana próba występu na żywo w Sopocie, relacjonowany nieomal codziennie przez tabloidy kryzys jej związku z Wiśniewskim. Druga płyta Mandaryny „Mandarynkowy sen” idzie w dół na listach przebojów. W zestawieniu sprzedaży OLIS, uważanym za najbardziej wiarygodną listę w Polsce, zajmowała co prawda pierwsze miejsce, ale po dziesięciu tygodniach na rynku na dobre znikła z pierwszej „pięćdziesiątki”. Czy Mandaryna – jak większość gwiazdek stylu dance – będzie bohaterką tylko dwóch sezonów?

Rockowy elf

Od zawsze była taka. A w każdym razie na pewno była taka, gdy pięć lat temu pojawiła się w zespole Virgin. Miała 16 lat. Dorota Rabczewska. Powszechnie znana jako Doda Elektroda. Urodzona w Ciechanowie. Ojciec były sportowiec, matka urzędniczka. Do zespołu trafiła z castingu. Pokonała sto innych kandydatek. Poleciła ją Elżbieta Zapendowska, znana nie tylko z „Idola”, ale głównie z lekcji śpiewu, których udzielała wielu polskim gwiazdom. – Jest taka jedna wariatka – powiedziała muzykom grupy. – Kompletny odpał, po prostu kosmos, ale ma najlepszy, najsilniejszy wokal, jaki słyszałam.

– Jestem zaprogramowana na sukces – mówi o sobie Doda. Zanim trafiła do Virgin, śpiewała w musicalu „Metro”. Potem już jako wokalistka grupy była bohaterką polsatowskiego reality show „Bar”. Studiowała psychologię, ale rzuciła ją, by być bliżej nowej miłości, piłkarza Radosława Majdana. Para szybko została ochrzczona polskim odpowiednikiem Victorii i Davida Beckhamów. Na początku roku w tajemnicy przed mediami Doda i Radek wzięli ślub. Doda nie chce opowiadać o samej uroczystości, ale chętnie chwali się wykonaną ze złota i platyny obrączką.

Mówi o sobie, że jest elfem. Oraz czarownicą. Wciąż czuje się dzieckiem. Ale bywa też ostrą dziewczyną. Jest autorką wielu bon motów. Najsłynniejszy? „Bardzo kocham Radzia i generalnie wszystko inne lata mi koło dupy”.

Także dla niej Sopot okazał się przełomem i chwilą próby. Chociaż grupie zarzucano, że jedzie na festiwal z piosenką, która jest plagiatem przeboju Bryana Adamsa, Virgin wygrał w plebiscycie publiczności, a Doda udowodniła, że ma kawał głosu. Album „Ficca” – z sopockim przebojem „Znak pokoju” – co prawda zadebiutował na liście OLIS zaledwie na 31. miejscu, ale po paru tygodniach wspiął się na pozycję trzecią.

Konfrontacja

Prasa kolorowa uwielbia konfrontować je ze sobą. Sugerować rywalizację. Ale współpracujące z nimi osoby podkreślają, że to dwie zupełnie różne osobowości. Doda jest stanowcza, zdeterminowana, sama kieruje swoimi poczynaniami. – Jest bardzo konkretną kobietą, która stawia sobie wyraźne cele i konsekwentnie do nich dąży – mówi menedżer Virgin Maciej Durczak.

Mandaryna uchodzi za spokojną dziewczynę, która raczej nie podejmuje decyzji. W wywiadach mówi, że uczyła się show-biznesu, obserwując męża. Jest bardziej produktem niż samodzielną kreacją. – Mandaryna stawia na show wizualny – mówi Durczak, który przez rok pracował także z Wiśniewską, a zna ją dużo dłużej jako menedżer zespołu Ich Troje. – Repertuar Mandaryny jest zamawiany przez jej wytwórnię płytową u obcych autorów. Twórczość Virgin jest autorska. Kompozycje są Tomka Luberta, a teksty pisze Doda.

Wspólna szefowa

Mandaryna i Doda nagrywają dla tej samej firmy płytowej – Universal Music Polska. No i mają tę samą „szefową” – Katarzynę Kanclerz. W polskim show-biznesie to ważna postać. Na początku lat 90. współtworzyła sukcesy Izabelin Studio, które przekształciło się w polski oddział Universalu. Pod jej okiem rozwijały się kariery Kasi Kowalskiej, Edyty Bartosiewicz, grupy Hey.

Z tą ostatnią podpisała kontrakt, gdy zespół miał w repertuarze zaledwie kilka piosenek. Grupa odniosła gigantyczny sukces, jej pierwsze płyty sprzedawały się w kilkusettysięcznych nakładach. Współpraca zakończyła się jednak sporem o kwestie artystyczne i o pieniądze. Środowisko muzyczne się podzie
liło. Niektórzy brali stronę Heya, inni wytwórni. – Artyści często mają o coś pretensje – mówił kilka miesięcy temu w dyskusji o polskim show-biznesie w Radiu Tok FM Zbigniew Hołdys. – A przecież wystarczy tylko czytać uważnie podpisywane kontrakty.

Katarzyna Kanclerz bywała już nazywana i „żelazną damą”, i „szarą eminencją” polskiej rozrywki. Mawiano o niej, że potrafi wypromować każdego wykonawcę. Ma na koncie kilka wielkich sukcesów. Ma i parę wpadek (np. w połowie lat 90. stawiała na zespół Firebirds, który okazał się klapą). Uchodzi za osobę, która umie pracować nawet z najtrudniejszymi artystami. To przecież dla Universalu nagrywają Michał Wiśniewski i Ich Troje. Teraz największymi gwiazdami Kanclerz są Doda i Mandaryna.

Stąd między innymi wzięły się pogłoski o animozjach między wokalistkami. – Medialnie to może być pomocne, ale głównie dla piszącej o wykreowanym konflikcie prasy – mówi Kanclerz pytana, czy taka rywalizacja może być pożywką dla marketingowych zabiegów wytwórni. – Dla firmy to jedynie dyskomfort w pracy z artystkami, które na co dzień muszą wkładać zbyt dużo energii w dystansowanie się od tej wirtualnej wojny.

Kanclerz zapewnia, że równoległy sukces wokalistek z tej samej stajni to nie kłopot: – Wytwórnia musi radzić sobie i promocyjnie, i marketingowo również w obliczu zetknięcia się bardzo silnych i konkurujących ze sobą osobowości.

Inaczej widzi to Durczak, który uważa, że Universal faworyzował Mandarynę. – Zespołem Virgin wytwórnia, z którą mają kontrakt od pięciu lat, zainteresowała się dopiero tuż przed festiwalem w Sopocie, gdy okazało się, że sukces jest w zasięgu ręki.

Jedno jest pewne – festiwal w Sopocie był cezurą dla obu blond gwiazdek. Nie tylko wywrócił do góry nogami ich notowania u publiczności, ale też zweryfikował podejście ludzi odpowiedzialnych za ich karierę. – Postawił firmę Universal w podobnie trudnej sytuacji z zespołem Virgin i Mandaryną jak Macieja Durczaka z zespołami Virgin i Łzy [Durczak jest menedżerem obu grup – red.] – mówi Kanclerz. – On przyjechał na festiwal ze swoim faworytem, jakim były Łzy, a wyjechał z nową gwiazdą, jaką stał się Virgin. Firma Universal promowała podczas festiwalu najnowszy album Mandaryny i nieoczekiwanie stanęła przed koniecznością przyspieszenia premiery Virgin.

Śpiący Kopciuszek

Sukces Dody i Mandaryny to nie tylko marketing. Obie realizują popkulturowe archetypy. I robią to – świadomie bądź nie – znakomicie. Mandaryna to połączenie mitu Kopciuszka i dziewczyny z sąsiedztwa. Konsekwentnie tandetna i kiczowata (żywa lalka Barbie – podsumowała ją „Marie Claire”) brnie w wizerunek dziewczyny z dyskoteki, która odniosła sukces. – Moi fani chcą zobaczyć spektakl z piórami i cekinami. A ja ich szanuję i daję im to, czego oczekują – mówi.

Realizowała marzenia na oczach milionów widzów. W programie „Jestem, jaki jestem” znosiła ekscesy Wiśniewskiego. Wytrwała przy nim i spotkała ją za to nagroda. Para wzięła bajkowy ślub za kręgiem polarnym (relacjonowany przez kolorową prasę). Kopciuszek został księżniczką.

Nagrała płytę, zrobiła karierę, a mimo to nie zaniedbała rodziny. – Gram tylko w weekendy, resztę czasu poświęcam rodzinie – deklarowała „Tinie”. I dodaje, że zrezygnowałaby ze śpiewania, gdyby rodzina miała na tym ucierpieć. W tę bajkę znakomicie wpisuje się choroba Mandaryny, która drugą ciążę przypłaciła cukrzycą. Oto prawdziwe poświęcenie dla macierzyństwa! Udowadnia też, że przykładna matka może być atrakcyjną kobietą. Powiększyła sobie biust. Wzięła udział w mocno erotycznej sesji dla magazynu „CKM”.

Nie zaszkodził jej nawet małżeński kryzys. Bezwzględne na ogół tabloidy wzięły jej stronę. – To przez męża płakała w Sopocie – wołał „Fakt”, gdy po występie Mandaryna na oczach widzów zalała się łzami. „Super Express” drukował oświadczenia Wiśniewskiego, który o małżeński kryzys oskarżał nie Martę, lecz Katarzynę Kanclerz. – Wiśniewski powinien się zastanowić, skąd to wszystko się bierze – skomentowała to Kanclerz w jednym z wywiadów. – Z chmur czy z jego domu. Normalnie facet kupuje w tak kryzysowej sytuacji kwiaty, klęka przed ukochaną. Ale robi to w zaciszu domowym, a nie w świetle jupiterów.

Fiona z „Playboya”

Doda, jeśli jest postacią z bajki, to wywróconej do góry nogami. Trochę jak księżniczka Fiona ze „Shreka”, co to nie potrzebuje księcia do obrony, bo sama potrafi nieźle przyłożyć. Albo wojownicza księżniczka Xena.

Świadoma siebie, szokująca zachowaniem i niewyparzonym językiem. Bohaterka nowych czasów. Miała już trzy sesje w „CKM”, rozebrała się w najnowszym „Playboyu”. Za to w przeciwieństwie do Mandaryny utrzymuje, że nagła zmiana rozmiaru jej piersi to efekt naturalnych zabiegów. „Radzio masował, to urosły” – mówi w „Gali”.

Jak to się robi w Ameryce

W dużej mierze Doda i Mandaryna są produktem wszechogarniającego kultu celebrities. Wielu są znane głównie z tego, że są znane. To oczywiście nie polski wynalazek. Łatwo znaleźć dla nich światowe odpowiedniki. Mandaryna ma coś z plastikowych starletek pokroju Britney Spears, coś z gwiazd country miary Dolly Parton. Niby odległa, oszałamiająca na scenie wymyślnymi kostiumami, ale tak naprawdę swojska, zwyczajna i bliska. Doda to mieszanka Madonny i rockowych dziewczyn z lat 80. – Lity Ford czy Joan Jett. Wyrazista, zdeterminowana i nieobliczalna.

Obowiązujące w show-biznesie schematy przyniosły sukces niejednemu wykonawcy. Tyle że w świecie anglosaskiego show-biznesu, gdzie rządzą gigantyczne pieniądze, na taki sukces pracuje latami sztab ludzi. Britney Spears czy Christina Aguilera były przygotowywane do roli gwiazdy od dziecka. Inwestycja milionów dolarów w promocję debiutantki to operacja zbyt poważna, aby pozostawić ją szczęśliwemu losowi. Kampanie promocyjne są poprzedzone badaniami marketingowymi, które sprawdzają, czy na dany „produkt” jest zapotrzebowanie. Gdy na przykład scena muzyczna w Stanach nasyciła się uroczymi blondyneczkami, do akcji weszła pomyślana jako odtrutka pseudopunkowa Avril Lavigne. I to zadziałało.

Działa też cała machina gwiazdorska. Celebrities wydają setki tysięcy dolarów na armie współpracowników. Jennifer Lopez ma nie tylko własnego fryzjera czy makijażystkę, ale też osobistą stylistkę brwi. Nawet wieszaki na ubrania zamawia w specjalnej firmie, która wykonuje je z odpowiednio dobranego metalu i polerowanego drewna.

Na tym tle polskie gwiazdki nie wypadają nawet blado. Ale być może właśnie to pomaga w sukcesie na lokalnym rynku. Mogą bywać plastikowe i kiczowate, ale tutaj nie tylko śpiewająca zawsze na żywo Doda, lecz nawet korzystająca z playbacku i roniąca po występie łzy rozpaczy Mandaryna wypadają czasem prawdziwie. I to jest ich siła.