Apel 124

 

Powtarzając słowa słyszane rano na pogrzebie papieża - "Świety!
Święty!", zachęcamy Cię do przyłączenia się do akcji "Niech zgaśnie
na chwilę cała Polska". Dziś o godznie 21.37 - czyli w godzinę śmierci
papieża - każdy z nas niech zgasi na pięć minut wszystkie światła. 

Życzenia.

Wszystkim Kobietom, Kobietkom i Dziewczynkom

Wszystkiego Najlepszego !!!

Pytania do telewizji:

Zapraszamy w czwartek, 24 lutego o godzinie 18.30 do udziału w programie TOYAnet w Telewizji TOYA. Nasz program można oglądać także za pośrednictwem Internetu na stronie http://moya.toya.net.pl pod zakładką TV Online.

Można wysyłać pytania do prowadzących program. Ja wysłałem nawet dwa:

Pierwsze:

 To bardzo fajnie, że rosną możliwości telefonów. Wyposażamy je w nowoczesne technowlogie takie jak GPRS, Edge, przeglądarki www, Klient poczty, Aplikacje pisane w Javie.

Jednak czy nie jest tak, że zapomnieliśmy o bezpieczeństwie ???
Czy te nowoczesne telefony są odpowiednio zabezpieczone ???
Czy nie okaże się, że dyrektor dużej firmy dostanie odpowiednio spreparowanego MMS’a, w którym będzie jakieś zdjęcie i pozdrowienia a wszystko będzie wyglądało na pomyłkę w numerze. A tak naprawde w pamięci jego telefonu zainstaluje się robak, który wykradnie i prześle wszystkie kontakty i notatki z telefonu ???
Czy nie pojawi się wirus/robak, który będzie atakował i uszkadzał wszystkie telefony, zawarte w naszej książce telefonicznej ???

Czy nie warto zabraż się za sprawy bezpieczoeństwa już teraz u podstaw nowych technologii, żeby później nie stwierdzić, że już jest za późno.

A może telefony juz faktycznie są pozabezpieczane przed takimi ewentualnościami ???

Drugie:

 Tym razem czysto techniczne.
Czy są już jakieś pomysły na to żeby przeskoczyć problem odległości soczewki obiektywu od elementu światłoczułego ???
Myślę że w tej chwili to jest największa bariera dla jakości zdjęć z telefonu.

Ciekawe czy cokolwiek odpowiedzą…

Papież w szpitalu !!!

Papież trafił do kliniki Gemelli

Papież ponownie trafił do kliniki Gemelli z powodu nawrotu objawów grypy – potwierdził rzecznik Watykanu

Joaquin Navarro-Valls powiedział, że papież potrzebuje specjalistycznego leczenia i badań. Jan Paweł II nie przybył na rozpoczęty dziś konsystorz. Jest to pierwszy taki przypadek od początku pontyfikatu.

Watykan podał, że objawy grypy u 84-letniego papieża pojawiły się w środę, a w czwartek o 10.45 został przewieziony do szpitala "na specjalistyczne badania".

Żródła watykańskie, na które powołuje się Reuters twierdzą, że papież ma problemy z oddychaniem i gorączkę. Pierwszy oficjalny biuletyn medyczny o stanie zdrowia Jana Pawła II spodziewany jest w piątek rano.

Ojciec Święty przebywał w szpitalu Gemelli w dniach 1-11 lutego z powodu ostrego zapalenia krtani.

Mój komentarz:

Nie obchodzi mnie, że możę nie wszystkim będzie się podobał ten wpis, jednak dla mnei jest to bardzo ważne i bardzo mnie to poruszyło.

Przeczytajcie to i jak możecie puśćcie dalej.

To jest artykuł z Gazety a nie jakis łańcuszek.

Przeczytajcie i puśćcie dalej.

Można go przeczytać tu:

Przed ołtarz tylko na dwóch nogach

Paweł ma 26 lat. Pracuje w Media Markcie. Jego pasja to kino domowe. W drugi dzień świąt zaręczył się z Agnieszką, ślub chcą wziąć latem. Jeszcze dokładnie nie wiedzą kiedy. Wszystko dlatego, że chłopak uparł się, że na uroczystość przyjdzie na dwóch nogach.

Na razie do dyspozycji ma kule. Używa ich od czasu, kiedy kilka tygodni temu stracił nogę. – Dwa dni po zaręczynach obudziłem się w nocy – wspomina. – Wstałem z łóżka i chwilę później leżałem z lewą nogą złamaną nad kolanem. O nic nie uderzyłem, na nic nie wpadłem. Tak po prostu pękła mi kość udowa.

W szpitalu dowiedział się, że złamanie wygląda podejrzanie. Po kilku dniach nie było żadnych wątpliwości. Diagnoza brzmiała: osteosarkoza G-3, czyli tak zwany mięsak kostny – bardzo złośliwy nowotwór.

– Lekarze mówili, że to da się leczyć – mówi Paweł. – A ja już wiedziałem, że nogi nie uda się uratować. Postanowiłem, że dam ją sobie obciąć. Dwa dni później przyszedł do mnie doktor i spytał: co robimy? Odpowiedziałem: tniemy i podpisałem zgodę na amputację. Robiłem dobrą minę do złej gry. Przed operacją włożyłem koszulkę Media Marktu z napisem "Bierz mnie na raty". Ale dwa dni po wszystkim, kiedy już nie miałem nogi, popłakałem się.

Operacja to nie koniec. Żeby obronić się przed mięsakiem, Paweł przechodzi chemioterapię. Pierwszą serię ma już za sobą. Następna zaczyna się pierwszego marca. Nie poddaje się. – Zrobili mi masę badań i już wiem, że w płucach i wątrobie nie znaleźli śladu tego cholerstwa. A to znaczy, że wygrywam.

Paweł nie myśli o czekającym go przykrym leczeniu – Mordka, przecież jestem młody, muszę założyć rodzinę, wrócić do pracy – mówi.

Ale żeby to wszystko było możliwe, potrzebna jest noga. Lekarze znaleźli dla Pawła rozwiązanie – w Łodzi działa firma, która robi świetne protezy. Przygotowała nogę m.in. dla Jaśka Meli, który zdobył dwa bieguny. Pawłowi potrzebna jest podobna, żeby zginała się w kolanie i w kostce. – Wszyscy mówili, że należy mi się refundacja z Narodowego Funduszu Zdrowia, więc poszedłem na przymiarkę – opowiada chłopak. – Powiedzieli, że zrobią mi nogę, na której będę mógł nawet tańczyć na swoim weselu. Tylko, że to kosztuje 56 tys. zł. Gdyby to było 10 tys., to jakoś bym dał radę. Ale 50 tysięcy to już duży kłopot, bariera nie do przeskoczenia. Na NFZ nie mogę liczyć, bo dołożą mi tylko 3,9 tysiąca. Na szczęście mam przyjaciół. W moim Media Markcie na zapleczu jest skrzynka "dla Pawła".

Choć chłopak nie ma potrzebnych pieniędzy, żyje tak, jakby nogę miał dostać lada chwila. Przynajmniej dwie godziny dziennie spędza na ćwiczeniach, żeby jak najszybciej zacząć chodzić z nową nogą. – Proteza za kilkadziesiąt tysięcy to dla mnie absolutna konieczność. Szansa na powrót do normalności – mówi. – Nie chcę całego życia spędzić w domu. Zresztą co to za życie o kulach. Nie mogę nawet pościelić łóżka czy przynieść herbaty z kuchni do pokoju, bo zajęte są obie ręce. O zwykłym spacerze mogę zapomnieć. Drewniana noga, jak u kapitana Haka, to nie rozwiązanie. Jestem sprzedawcą w Media Markcie i nie mogę odstraszać ludzi swoim wyglądem.

Paweł i Agnieszka szukają osób i instytucji, które pomogą wrócić do normalnego życia. – Mamy nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie, dzięki którym pójdę do ślubu i wrócę do pracy.

Paweł nie uruchomił jeszcze bankowego konta. Wszystkich, którzy chcą mu pomóc, prosi o kontakt: tel. 0 502 312 522, e-mail: flaszkapawel@interia.pl

Tytuł 148

List Otwarty Lecha Wałęsy do Biskupów i Wiernych Kościoła Katolickiego w Polsce.

Gdańsk, 23 lutego 2005r.

Czcigodni Księża Biskupi,

Szanowni Państwo, Drodzy Bracia i Siostry w Wierze,

Mające miejsce wydarzenia wywołane moją reakcją na sposób prowadzenia i treści audycji publicystycznych oraz swoiste uprawianie polityki przez osoby zarządzające rozgłośnią "Radio Maryja" nie powinny się skończyć na "medialnym szumie". Z dystansu kilku minionych dni dziękuję za liczne wyrazy poparcia i solidarności. Niejednokrotnie modliłem się przy audycjach tej rozgłośni, ale coraz częściej zadaje sobie pytanie, czy umocnienie w wierze grupy słuchaczy wystarczy za usprawiedliwienie tej wielkiej krzywdy, jaką jest odsuwanie się od polskiego Kościoła ludzi dostrzegających wady tej rozgłośni, ludzi, którym daleka jest jej retoryka.

Przeciwko rozgłośni mieniącej się "katolickim głosem w naszych domach" odwoływałem się dotychczas do opinii publicznej. Pora na ciąg dalszy, uwzględniający fakt, że sposobem na społeczne istnienie tej stacji w zasięgu szerszym niż malejąca ilość własnych "wyznawców" są skandale i budowanie swoistego klientyzmu marginalnej grupy działaczy społeczno-politycznych. Cieszy fakt, że opinia publiczna, w dużej mierze opinia ludzi Kościoła, dostrzega w walce z o. Rydzykiem nie tylko moją krzywdę, ale przede wszystkim, trwające od dawna ze strony tej rozgłośni zagrożenie dla młodej polskiej demokracji i obrazu Polski i Kościoła polskiego w świecie. Bezczelny atak na moją osobę przepełnił czarę goryczy. Krytyczne uwagi pod adresem stacji formułowałem już wcześniej, od lat zwracając uwagę na działalność katolickiej stacji radiowej, której katolicyzm kwestionowany jest przez biskupów mojego Kościoła, a styl pracy duszpasterskiej i duch nauczania stały się przedmiotem działania powołanego specjalnie w tym celu przed kilkoma laty Zespołu Biskupów do spraw duszpasterskiej troski nad Radiem Maryja. Czas, aby rezultaty tego zatroskania przełożyły się na zmiany w funkcjonowaniu rozgłośni.

Za zaistniałą sytuację i zaniechania odpowiedzialność ponosi także państwo, w którym rozgłośnia działa, a w szczególności Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. To ona nadaje stosowne koncesję czuwając nad przestrzeganiem prawa. Ma także ustawowy obowiązek reagowania na zdarzające się nieprawidłowości, w zakresie sankcji przewidzianych prawem posiada możliwość ingerencji i nakładania różnego rodzaju kar, aż do odebrania koncesji włącznie. Liczę, że dostrzeże ona zagrożenia i zacznie działać, nie ograniczając się do monitoringu , który pomimo stwierdzonych uchybień nie miał do tej pory żadnego wpływu na kształt programów stacji. Rozgłośnia o. Rydzyka od 2001 r. korzysta ze statusu nadawcy społecznego. Czy spełniała warunki, aby z takiego statusu korzystać? Czy w sposób prawidłowy z takiego uprzywilejowanego statusu korzysta? Czy nie nadużywa społecznego zaufania? Obawiam się, że nadużywa, że wielu to dostrzega, ale nikt nic nie robi bojąc się płynącego z Torunia zajadłego krzyku.

Publiczne i częste kwestionowanie katolickiego i obywatelskiego nauczania "Radia Maryja", obecność w programach wątków antysemickich i ksenofobicznych, seanse nienawiści, instrumentalne traktowanie nauczania i osoby Ojca Świętego, stoi w sprzeczności z chrześcijańskim systemem wartości, którego powinna przestrzegać, zobowiązana do tego nie tylko posłannictwem wiary, do której krzewienia została powołana, ale i ustawą. Jest to wystarczającym powodem przemawiającym za pozbawieniem jej dobrodziejstwa korzystania ze statusu, na który nie zasługuje i koncesji, którą narusza. To musi wreszcie wywołać reakcję konstytucyjnego urzędu powołanego do przestrzegania prawa w działalności medialnej. O to postuluję. Wszak KRRiT wysokimi karami finansowymi reaguje na minimalne w tym zakresie wykroczenia innych nadawców.

Wobec powyższego kieruję do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji żądanie wszczęcia procedury pozbawienia Radia Maryja statusu nadawcy społecznego. Mam nadzieję, że jej decyzja uwzględni własną odpowiedzialność za wytworzony stan rzeczy.

"Radio Maryja" jest jedną z wielu stacji należących do Kościoła katolickiego. Żadna nie wywołuje takich kontrowersji. Żadna nie traktuje modlitwy jako wstępu do wyciągania od biednych wiernych pieniędzy, co wielokrotnie prowadzi do powstawania w rodzinach międzypokoleniowych konfliktów, co powoduje zniechęcenie i zgorszenie wiernych.

Czy ratunkiem dla niej jest odejście jej dyrektora i jego współpracowników, swoistych wyznawców "kultu założyciela stacji"? Jestem o tym głęboko przekonany. Jest dla mnie osobistą tragedią, że w trosce o właściwy kształt Kościoła i Ojczyzny zmuszony jestem podejmować działania przeciwko ludziom jednego z zakonów. Mam jednak pewność, że robię to także dla jego dobra, jako, że utrzymujące się od wielu lat zarzuty w stosunku do linii programowej tej rozgłośni w sposób szczególny dotyczą jej dyrektora o. Tadeusza Rydzyka. To jego antenowa i poza antenowa działalność konfliktuje dodatkowo polską scenę polityczną, wprowadza podziały w Episkopacie i Kościele, obniża poziom publicznej debaty wprowadzając do niej elementy dalekie od standardów przyzwoitości.

Sposobem na publiczne istnienie tej stacji są, jak pisałem skandale, ale również budowanie wizerunku "oblężonej twierdzy" Polskości i Katolicyzmu. Zrobię wiele żeby ten, do którego zostałem wplątany był ostatnim, a tworzenie atmosfery nagonki na ludzi Wiary i Polskości, w którym miałbym rzekomo uczestniczyć, jest oczywistym fałszem i daje kłam rozsądkowi wypowiadających takie sądy. Cofnięcie statusu nadawcy społecznego i związane z tym konsekwencje finansowe tej decyzji wpłyną, mam nadzieję, na konieczne zmiany personalne i programowe rozgłośni.

Bóg jest Miłością i Prawdą!

Wzywam do modlitwy, aby dobro i prawda zwyciężyły!

Jedna dobra wiadomość na dwie złe.

To taka łódzka równowaga. Tu nic nie może być dobrze.

Fragmenty:

Zniknęła brama z parowozowni przy ul. Fabrycznej

Wandale ukradli bramę wejściową do zabytkowej parowozowni z kompleksu Karola Scheiblera, zostały tylko metalowe zwieńczenia – zaalarmowali nas czytelnicy.

Zanieczyszczenie powietrza nad Łodzią przekracza normy

Łódź jest w czołówce najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Polsce, obok Śląska i Warszawy. Tak wynika z badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Lekarze wyliczyli, że każdego roku umierają z tego powodu tysiące łodzian

I jak tu żyć ja się pytam ???

Dobre wiadomości ???

Nareszcie w tym mieście coś dobrego ma szanse się zadzaić – tylko czy się zadzieje ???

Gazeta donosi:

Internet dla każdego 
 
Darmowy dostęp do internetu w bibliotekach i spadek cen o połowę za domowe stałe łącze. Takie mają być efekty nowatorskiego programu przygotowanego przez magistrat

Tylko co piąty łodzianin korzysta z internetu w pracy bądź w domu. Stałe łącze domowe ma zaledwie ułamek tej grupy. Powód – wysokie ceny.

– Czas z tym skończyć! Budujemy społeczeństwo informacyjne. Łodzianie będą mogli załatwiać wszystkie sprawy w sieci. Muszą więc mieć tani internet – mówi Jan Maciej Czajkowski, kierownik biura informatyki Urzędu Miasta Łodzi. Pod jego kierunkiem w magistracie powstaje projekt, dzięki któremu ceny internetu w Łodzi spadną o połowę. A w miejskich bibliotekach, szkołach, przedszkolach i urzędach będzie za darmo.

Tajemnicę nadmiernie wysokich cen łatwo odkryć. To niepełna sieć światłowodowa, która pokrywa tylko fragment Łodzi. Tam, gdzie jej nie ma, firmy dostarczające internet do łódzkich domów muszą korzystać z drogich pośredników. Na przykład TP S.A. A przecież celem każdego internauty jest uniknięcie drakońskich cen Telekomunikacji.

– By zbić ceny w Łodzi o połowę, wystarczy położyć zaledwie 100 km światłowodów – zdradza Czajkowski. Jednak gdyby każdy metr kabla kłaść w ziemi, inwestycja kosztowałaby dziesiątki milionów złotych. A takich pieniędzy miasto nie ma. Urzędnicy rozwiązali ten problem.

Pomysł przyszedł z Austrii. W Wiedniu działa firma założona przez samorząd, która opracowała unikalną technologię układania światłowodów w sieci kanalizacyjnej. I to w taki sposób, że niestraszna im woda ani szczury. Informatycy z magistratu dopingowani przez swoich szefów skontaktowali się z Austriakami. A ci z entuzjazmem zgodzili się na współpracę! Od tamtej chwili urzędnicy z Łodzi ciągle spotykają się z kolegami z Wiednia. Właśnie powstaje biznesplan wspólnej spółki, która zajmie się inwestycją. Austriacy dadzą technologię i pieniądze na część prac. Łódź udostępni sieć kanalizacyjną i napisze program do Unii o dofinansowanie. Co najważniejsze – udziały w spółce mają być tak podzielone, byśmy mieli nad nią kontrolę.

Kiedy łodzianie będą cieszyć się tanim internetem? Czajkowski: – Jeśli do połowy roku uporamy się z formalnościami, prace ruszą po wakacjach. Rok później 100 km światłowodu powinno leżeć już w kanałach.

Tomasz Michałowicz 21-02-2005 , ostatnia aktualizacja 21-02-2005 20:14