Domowa sałatka Salsa.

Kupujemy sos słodko kwaśny w słoiczku i śledzia ala matias na tacce.

Śledzia kroimy w bardzo drobniutkie dzwonka. Tak około 1 cm. Mieszamy ze sosem i odstawiamy na 24 godziny.

Śledź z cebulką w nowym obliczu.

Kroimy cebulkę w kostkę. Ilość sami dobieramy do własnych potrzeb.

Kosteczka powinna być drobniutka.

Do cebulki dosypujemy cukru, soli, pieprzu, octu winnego z białego wina, majeranku.

Mieszamy i odstawiamy niech się maceruje.

Śledzika (ja użyłem Matiasów Lisnera na tacce w oliwie) wyjmujemu na duży talerz, układamy na tym talerzu i smarujemy grubo musztardą – dobrze, żeby to była musztarda o słodkim smaku. Bardzo dobrze się nadaje do tego celu musztarda Roleski – Musztardy Świata – Polska Sarepska. Ważne, żęby musztarda nie była kwaśna.

Tak przygotowanego śledzia odstawiamy na powiedzmy godzinkę. Jeśli mamy dużo śledzia to po posmarowaniu pierwszej warstwy układamy na nią następną warstwę.

Jak już odleżakuje swoje to kroimy go w dzwonka (Można tez pokroić przed odleżakowaniem) i wrzucamy do cebulki. Zalewamy oliwką (ja wykorzystuje tą co była na tacce)

Mieszamy, przekładamy do odpowiedniego naczynia i odstawiamy na co najmniej 24 godziny.

Musztarda.

Mogę z czystym sumieniem polecić jedna z musztard dostępną od niedawna na naszym rynku.

Roleski wypuścił serię "Musztardy Świata".

Na razie jadłem tylko Polską Sarepską, ale z czystym sumieniem polecam.

Nie jest ostra (może to malutki minus), ale za to nie dominuje w niej smak octu jak w innych musztardach teraz.

Jest lekko słodkawa i delikatna.

Ja mógłbym ją wyjadać łyżeczką.

A w sosie vinegret jest wprost wyśmienita.

Polecam gorąco.

W planach mam jeszcze wypróbowanie pozostałych musztard z tej serii.

Pomidory.

W tym roku dopadło mnei na pomidory – mógłbym je dosłownie kilogramami jeść.

Aż się trzęse na ich widok. Codziennie zjadam od 3 – 5 pomidorów.

To już zaczyna być obsesją…

Kalafior

Zainspirowany Tym Blogiem postanowiłem podac przepis na kalafiora zapiekanego:

Bierzemy kalafiora (ilość wg uznania), dzielimy go na duże różyczki, wrzucamy do gotującej się wody na max 5 minut.

Następnie wyjmujemy i osuszamy/odcedzamy.

Naczynie żaroodporne smarujemy tłuszczem (margaryna) i obsypujemy byłką tartą.

Różyczki układamy blisko siebie w naczyniu (staramy się upchnąć je tam, uważając jednak, zeby nie zniszczyć ich).

Posyupjemy całość solą i przyprawami (ja używam soli ziołowej z czosnkiem). Na każdej różyczce układamy gruby plaster sera żółtego. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy tak długo dopóki ser się nie przypiecze.

Smacznego.

Kuchenne

Dobry sposób na odstresowanie się:

W piekarniku dopiekają się kalafiory zapiekane z żóltym serem.

Do tego dwie sałatki: Sałata z sosem vinegret i pomidor yz sosekm tysiąca wysp i młodą cebulką.

Jedzenie najlepsze jest na stres.

Żona właśnie wróciła z pracy – czas zacząć ucztę.

Placki ziemniaczane.

Dzisiaj zrobiłem.

A teraz dwa patenty:

Po pierwsze placki wychodza bardzo fajne, jeśli się do nich doda mąki kukurydzianej.

Po drugie są bardzo smaczne podane z kleksem śmietany (kwaśnej i gęstej) pokrojoną w kosteczkę młoda cebulka lub szczypiorkiem na tą śmietanę i plastrem wędzonego łososia na całość.

Sprawdzone.

Właśnie dzisiaj robiłem.

Kiwi – patent opracowany.

Znalazłem patent na obieranie kiwi.

Obcinamy czubek.

I obierakiem do jarzyn ciągniemy od czubka do dupki.

Na koniec obcinamy dupke.

A sałatka juz zjedzona.

Kilogram kiwi, 3 mandarynki, jedno jabłko i dwie fantazje Danona.

Wszystko skrojone w kosteczke i wymieszane z jogurtem.

Kotlety tak samo a jednak inaczej.

Dzisiaj moja Żona została pokonana przez wirusa.

Ja się już dobrze czuje – no może poza kaszlem – a ją rozkłada. Więc znów zamiana ról. Ja robię obiad.

W lodówce schab. Mam ochotę na kotlety, zle ja nigdy nie robię czegoś tradycyjnie. Zawsze musze poeksperymentować.

No i tym razem nie było inaczej. Więc może po kolei.

Kotlety, rozbiłem, ale nie za bardzo. Jako, że nie mam tłuczka czy innego narzędzia do teggo przeznaczonego to zrobiłem to za pomocą pięści. No nie mam przyżądu bo mam pięść. Generalnie wole nie za bardzo rozbijane mięso.

Po rozbiciu każdy kawałek posoliłem, popieprzyłem, potraktowałem czerwoną słodką papryką, ziołami prowansalskimi i przyprawą do grilla. Z obu stron.

Ułożyłem jeden na drugim na talerzu i całość owinąłem folią. Odstawiłem na godzinę w temperaturze pokojowej.

A jak już przyszło do smażenia, to oskrobałem przyprawy. Obtoczyłem najpierw w mące kukurydzianej, potem w jajku, w bułce, w jajku i jeszcze raz w bułce.

I na głeboki tłuszcz na patelnie.

Wyszło bardzo dobre. Gruba chrupiąca skórka i miekkie mięsko w środku.

Polecam.

Patent gastronomiczny.

Zachciało mi się dzisiaj skonsuomować chałkę (hałkę??) z mlekiem.

Pamiętam jak byłem dzieckiem, Mama mi kroiła w kostkę taką czerstwą chałkę albo bułkę na głęboki talerz, sypała cukrem i zalewała ciepłym mlekiem.

Dzisiaj zapragnąłem właśnie cegoś takiego.

A ponieważ najukochańsza Żona (obecnie pielęgniarka, zaopatrzeniowiec i służba porządkowa) kupiła wczoraj chałeczkę swojemu chorutkiemu mężusiowi, to było z czego to zrobić.

Jednak jeden feler. Chałka była świeża.

Ale i na to znalazł się sposób. Pokroiłem ją w kostkę na talerz jak trzadycyjnie. Wstawiłem do mikrofalówki na 15 minut na rozmrażanie.

Wyszła wspaniale czerstwa chałeczka.