Kwarantanna – bądź gotowy.

Jak pokazały nasze doświadczenia, powinniśmy być gotowi każdego dnia na najgorsze. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy zostaniemy uziemieni w domu. Dlatego właśnie powinniśmy być na to przygotowani. Dlatego właśnie kilka wskazówek dla Was na przyszłość. Oby były nieprzydatne.

  • Posiadaj zawsze zapas pieczywa. Może być zamrożone albo takie dłuższego terminu do spożycia. Może być nawet Pumpernikiel. Lepiej mieć, niż stwierdzić pewnego dnia, że „miałem kupić rano, a wyjść nie mogę”
  • Generalnie dobrze mieć pewien zapas żywności. Nie zawsze może być tak, że ktoś Wam zrobi zakupy. Być może zrobi, ale nie z dnia na dzień.
  • Dobrze mieć też zapas kawy/herbaty/wody mineralnej. Cokolwiek nie pijecie.
  • Dogadaj z rodziną lub sąsiadami, że może zajść konieczność, żeby wychodzili z waszymi psami, bo Wy na kwarantannie nie możecie tego robić.
  • Podobnie ze śmieciami.
  • Uprzedźcie zawczasu swojego pracodawcę, że w związku z tym, że macie dzieci w wieku szkolnym, może się okazać, że wylądujecie na kwarantannie z dnia na dzień. I o ile możecie pracować zdalnie, o tyle jeśli nie to oznacza, że jesteście wyłączeni z pracy. Niestety jak pokazują doświadczenia, na papier z Sanepidu nie ma co szybko liczyć.
  • Zabierajcie zawsze ze sobą do domu swój służbowy sprzęt mobilny jeśli tak posiadacie. Nigdy nie wiecie kiedy się przyda.
  • Jeżeli macie na to szansę, to uciekajcie na kwarantannę poza mieszkanie w bloku. Na działkę, na daczę, gdziekolwiek. Kwarantanna w typowym blokowym mieszkaniu to masakra.
  • miejcie zawsze doładowane i sprawne internety. Mobilne, stacjonarne, nie ważne jakie, byle sprawne.
  • Miejcie zawsze zapas piwa i chipsów. Nigdy nie wiecie kiedy się przydadzą 🙂 Mnie zastały Derby Łodzi bez piwa i chipsów…

To tyle na tą chwilę. Jeśli jeszcze coś przyjdzie mi do głowy to na pewno Wam dopiszę

Kwarantanna story.

Niedziela, 13 września. Zasiadamy do obiadu. w trakcie obiadu odzywa się mój telefon. Dzwoni wychowawczyni naszego syna. Nauczycielka informuje mnie, że od poniedziałku przechodzimy na nauczanie zdalne, dodatkowo piętro na którym syn ma klasę, jest objęte kwarantanną do 20 września. Mamy czekać na telefon z Sanepidu, który nas o tym oficjalnie poinformuje. Uczniowie, nauczyciele i ich domownicy. Lekko (jak na szybko policzyłem) jakieś 400 osób na kwarantannie. Odechciało nam się jeść.
Później się okazało, że na zdalne nauczanie przechodzą tylko klasy 4-8, klasy 1-3 nadal uczą się stacjonarnie. Powodem całej tej akcji jest pozytywny wynik badania u jednego z uczniów.
Szybka analiza. Ja bez problemu bo i tak pracuję zdalnie. Żona? Tu trochę gorzej bo pracuje stacjonarnie. Na szczęście udało jej się zorganizować pracę zdalnie.

Poniedziałek, 14 września. Od rana pracujemy i uczymy się zdalnie. Całe szczęście że każdy może w osobnym pokoju. Plus jest taki, że mamy wspólną przerwę śniadaniową. Czekamy na telefon z Sanepidu. Czekamy… Warto by było coś przedstawić pracodawcy, a nie opierać się tylko na telefonie ze szkoły. Wieczorem zakładamy grupę na Messengerze, dla rodziców, żeby móc się kontaktować. Okazuje się, że niektórzy rodzice nie wytrzymali czekania i sami zadzwonili do Sanepidu. Tam się dowiedzieli, że mają… czekać. Generalnie wspólnie stwierdzamy, że mamy do czynienia z niezłym bałaganem.

Wtorek, 15 września. Od rana znowu praca. Coraz lepiej jesteśmy do tego przygotowani. Nadal oczekiwanie na telefon. Na naszej klasowej grupie, jedna z mam pisze, że zadzwoniła do sanepidu, sprawdzili, potwierdzili jej kwarantannę. Na życzenie wysłali na maila decyzję o kwarantannie. Powiedzieli, że maja tyle tego, że nie da rady żeby szybko się obrobili.
Dzwonię i ja. Niestety nie mam tyle szczęścia. Miła pani każe mi cierpliwie czekać na telefon.
Mija kilka chwil. Dzwonią do Żony. Przekazują jej informację, że ostaliśmy objęci kwarantanną. Żona pyta o jakąś decyzję. Okazuje się, że w sprawie decyzji będzie odrębny telefon. Pani dzwoni tylko informacyjnie. Dodatkowo okazuje się, że kwarantanną jesteśmy objęci od 14 do 20 września. Taka 6 dniowa kwarantanna…
Kilkoro rodziców dostało SMSem ponaglenie o zameldowaniu się w aplikacji kwarantanna. Najciekawsze jest to, że nikt nikomu nie kazał ani nawet nie zalecał zainstalowania takiej aplikacji.

Środa, 16 września. Mamy godzinę 13. Nadal nie skontaktował się z nami nikt sanepidu, celem wydania decyzji o kwarantannie.
Godzina prawie 18. Żadnego telefonu.
Tak naprawdę to spokojnie moglibyśmy sobie pójść na przykład na zakupy. Nikt nas nie kontroluje, czy przebywamy na kwarantannie i czy się stosujemy do jej warunków. A dlaczego? Dlatego, że nie figurujemy na liście kwarantannowej. Nikt do nas jeszcze nie zadzwonił, nie zebrał chociażby naszych peseli, żeby móc nam wystawić decyzję o kwarantannie. Tylko i wyłącznie naszą dobrą wolą, wynikającą z odpowiedzialności jest to, że siedzimy w zamknięciu. Bez formalnych podstaw…

Czwartek, 17 września. Godzina 12:30.Telefon z Sanepidu. Ufff. w końcu zainteresowali się wystawieniem decyzji o kwarantannie. Pani w słuchawce przedstawia się i mówi, że dzwoni w celu zebrania wywiadu epidemicznego. Żona się pyta, co z decyzją. Pani w słuchawce zdziwiona, że jeszcze nikt w tej sprawie nie dzwonił. Zebrała od nas dane potrzebne do wystawienia decyzji, powiedziała, że może do jutra uda się ją wystawić.
Dodatkowo jedna z mam powiedziała, że po jej telefonie dzisiaj do Sanepidu, pani powiedziała, że może jej wystawić decyzję od dzisiaj do 20 września. Dopiero po zwróceniu uwagi, że przecież siedzimy w domu od 14, powiedziała, że w takim razie wystawi od 14. A jak będzie wyglądać decyzja? Tego jeszcze nie wiemy…

Piątek, 18 września. Godzina 10:30. Wszystko bez zmian. Zero wiadomości od Sanepidu. Nasza kwarantanna nadal jest „na gębę”. Nie wiadomo kiedy dostaniemy jakąś decyzję.
W związku z wykryciem kolejnego przypadku dziecka z pozytywnym wynikiem Covid-19, nauczanie zdalne dla mojego syna zostało przedłużone o…. 1 dzień…

Mam nieodparte wrażenie, że zaczynamy zabawę ciuciubabkę szkolną…

Część rodziców dostaje SMSy zachęcające do zainstalowania aplikacji Kwarantanna. Czy ktoś wie, czy jest to obowiązkowe?

Godzina 18:20. Decyzji brak. Siedzieliśmy cały roboczy tydzień na podstawie ustnotelefonicznej informacji. Może decyzja dotrze w poniedziałek, a może nie?
Paranoja.

Sobota, 19 września. Od rana mamy za sobą już telefon z policji, sprawdzający czy u nas wszystko OK. I SMSa z ponagleniem o zainstalowanie obowiązkowej aplikacji Kwarantanna. Póki co decyzji nie otrzymaliśmy.
A ministerstwo zdrowia ogłosiło za wczorajszy dzień 1002 nowe zakażenia. Przy tylko 20 tys testów. Przekroczyliśmy 1 tys zakażeń…

Niedziela, 20 września. Jest prawie godzina 18. Liczymy godziny, a prawie już minuty, do końca naszej kwarantanny. Nie wiem kiedy dostaniemy decyzje o tym, że byliśmy na kwarantannie. Nie wiem, czy taką decyzję dostaniemy. Niemniej jednak, przetrwaliśmy. Nasze wrażenia z kwarantanny możecie przeczytać TUTAJ
Jeszcze tylko kilka chwil i od północy jesteśmy wolnymi ludźmi.

W wersji elektronicznej to koniec. Za paredziesiąt minut koniec formalny.

Z myślą o Was wszystkich, nie doświadczonych przygodą z kwarantanną, napisałem kilka porad które pomogą Wam być gotowy do przejścia na Kwarantannę.

Kwarantanna – bądź gotowy – Kilka porad.




Bardzo proszę jeśli możecie upowszechniajcie ten wpis. Niech cała Polska zobaczy jak to wygląda w praktyce.

Nareszcie!
Mamy decyzję!

Podpiwek chmielony.

Dzisiaj chciałem Wam polecić samodzielne przygotowanie sobie fajnego (nisko)alkoholowego napoju. Wiele osób kojarzy podpiwek. Ja proponuję, żeby go troszkę podkręcić chmieląc go na zimno na aromat.
Co będzie nam potrzebne?

  • Podpiwek. Ja użyłem Podpiwek Kujawski chyba najbardziej znany wszystkim podpiwek. Zużyłem 8 paczek, co pozwoliło mi na zrobienie około 16 – 17 litrów. Ale równie dobrze sprawdzą się produkty innych producentów.
  • Cukier lub glukoza – w zależności od tego jak dużo alkoholu chcemy mieć w naszym napoju. ja dałem troszkę ponad 1kg.
  • Cukier nierefermentowalny. Chodzi o to, żeby dosłodzić produkt finalny, który jest mega wytrawny. Możemy do tego użyć Ksylitolu, Erytrolu czy np Laktozy. Wszystko zgodnie z własnymi upodobaniami.
  • Chmiel aromatyczny – wybieramy zgodnie z własnymi upodobaniami.
  • Drożdże – najlepiej takie dedykowane do podpiwku.
  • Pojemnik fermentacyjny lub balon
  • woreczek do chmielenia
  • Butelki od piwa
  • Kapsle
  • Kapslownica

Podpiwek gotujemy zgodnie z instrukcją, ale w mniejszej ilości wody. Jak nadmieniłem wcześniej, to ja 8 paczek ugotowałem i uzyskałem z tego około 16 litrów produktu. Jeżeli nie macie odpowiedniej wielkości garnka, to można gotować na raty. Trzeba pamiętać, że część płynu wsiąknie w sam susz podpiwku.
Po wygotowaniu, studzimy i odcedzamy. Przelewamy do pojemnika fermentacyjnego lub balonu. Rozpuszczamy cukier, dodajemy drożdże. Wsypujemy nasz chmiel do woreczka i wrzucamy do naszego podpiwka. zamykamy wszystko z rurką fermentacyjną. Niech sobie fermentuje a potem spokojnie klaruje. Przynajmniej ze dwa – trzy tygodnie.
Po tym czasie kiedy mamy już pewność że nasz podpiwek odfermentował do końca, zlewamy go do innego pojemnika (żeby zlać znad osadu), dosładzamy do smaku naszym cukrem nierefermentowalnym, dosładzamy zwykłym cukrem lub glukozą w celu nagazowania w butelkach. Przelicznik od 3 do max 5 gram cukru na pół litra. czyli w przypadku 15 litrów mamy dodać od 90 do 150 gram cukru. Ja polecam 120, ale każdy ma inne upodobania co do nagazowania.
Rozlewamy do butelek, kapslujemy i odstawiamy na jakieś dwa tygodnie. Przynajmniej.

Praktyczna sztuczka:
Bierzemy jedną plastikową butelkę po wodzie mineralnej, nalewamy do niej do połowy podpiwku, ściskamy tak żeby wypchnąć z niej całe powietrze i zakręcamy. Kiedy butelka odzyska swój kształt i stanie się twarda, można uznać, że podpiwek jest już nagazowany.

Sortowanie śmieci a ekologia.

Od 1 grudnia tego roku mamy powszechny obowiązek sortowania odpadów (śmieci). Obowiązek podyktowany względami ekologicznymi. Ja jednak mam trochę wątpliwości. Wątpliwości moje dotyczą tego co i jak sortować, tak, żeby z jednej strony było posortowane, a z drugiej strony miało to coś wspólnego z działaniami ekologicznymi. Pomyślałem sobie o najczęściej powstających śmieciach w moim gospodarstwie domowym. I jak sobie uzmysłowiłem, że chcąc działać zgodnie z regułami sztuki, to mimo wszystko najwięcej odpadów będę miał tzw zmieszanych.

Poniżej kilka rozważań:

·   Butelka po oleju – tłusta butelka chyba tak sobie nadaje się do plastiku, a mycie jej z użyciem detergentu chyba z ekologia nie ma nic wspólnego.

·   Kubeczek po śmietanie/jogurcie. Już pomijając, że trzeba oddzielić metalowe wieczko od plastikowego kubka, to co z resztkami śmietany?

·   Opakowanie po chipsach. Nie dość, że tłuste to jeszcze co to takiego jest? Folia? Metalizowana?

·   Butelka po alkoholu. Z metalową zakrętką i równie metalowym kołnierzem na szyjce.

·   Butelka po alkoholu. Z plastikowym nalewakiem?

·   Puszka po „konserwie turystycznej”. Nawet jakby ją umyć to jest to nie do doczyszczenia.

·   Plastikową tackę po hermetycznie pakowanej wędlinie/serze? Taką tłustą wyrzucić do plastiku?

·   Styropianową tackę po gotowych pierogach/naleśnikach/mięsie?

·   Frakcję BIO to mam wysypać bezpośrednio do kubła, czy mogę wrzucić w worku na śmieci?

·   Co z użytymi ręcznikami kuchennymi papierowymi?

·   Co z kolorowymi gazetkami z marketów? Nadają się do papieru?

·   Co z papierem, w który pakują sery i wędliny? Nie dość, że tłuste/mokre to jeszcze niejednokrotnie powlekane.

·   Co z trocinami/peletem z klatki świnki morskiej, zmieszanymi z odchodami?

Powyżej wymieniłem większość śmieci które produkuję. Według mnie, powinny one wylądować w pojemniku na odpady zmieszane. Tak naprawdę niewiele może trafić do sortowanych. 

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Może znajdzie się jakiś fachowiec, który wypowie się na temat powyższych pytań?

Uważajcie na maile.

Tak wiem, wszędzie o tym piszą, wszędzie o tym mówią. Co z tego jeśli po pierwsze maile są coraz doskonalej spreparowane, a ludzie nadal dają się nabrać?

Sam nawet prawie się nabrałem, jak kilka dni temu dostałem maila o takiej treści:

Najpierw jak zobaczyłem maila od Urzędu Skarbowego, to dostałem gęsiej skórki. Jak przeczytałem treść, to skoczyło mi ciśnienie. Najpierw o kontroli, potem o jakichś marnych 10 PLN które trzeba wpłacić, żeby rzeczony Urząd się odwalił. Już prawie wyciągałem telefon, no bo kto nie zapłaci takich groszy za komfort nie stykania się z US, kiedy naszło mnie opamiętanie. Zaraz zaraz. Przecież za 2018 nie dopłacałem podatku… Poza tym… Ciekawe jaki adres mailowy ma Urząd… No i okazuje się, że jego adres to: noreply@powerseo.pl

Wtedy wszystko było dla mnie jasne…

Ale pewnie ze 3 osoby na 10 zorientują się po fakcie…
Bądź czujny jak ja i pozostałem 7 osób. Nie daj zarobić oszustom…

Łódź nie taka zła jak o niej mówią.

Herb ŁodziZobaczcie bardzo fajny film, na który trafiłem przez przypadek. Pokazuje on, że wbrew obiegowym opiniom Łódź jest pięknym miastem i może się podobać. Czasami tylko zwyczajnie niektórych rzeczy nie zauważamy. Zobaczcie sami.

Apel do dorosłych na dzień dziecka.

UWAGA

Jutro dzień dziecka. Wszyscy będziemy obdarowywali swoje i nie swoje dzieci. Będziemy je rozpieszczali, robili mniejsze lub większe przyjemności. Ale jest jedna prośba do wszystkich zanim zrobią jakiś zakup dla dzieciaków.

Nie kupujcie im słodyczy. Nie kupujcie czekolad, nie kupujcie cukierków, nie kupujcie lizaków, bombonierek, kremów czekoladowych czy lizaków.

Kupcie w to miejsce jakiś fajny owoc. Ananasa, miniaturowe banany, truskawki czy inne rzeczy.

Dzieciaki i tak na co dzień są bombardowane cukrem ze wszystkich stron. Cukier produkuje u nich bezsensowną tkankę tłuszczową. Nie wszystkie dzieci sobie dobrze z tym radzą.

Pamiętajmy – to jest święto dzieci. Zróbmy dla nich coś dobrego.

Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego o Puchar Burmistrza Ciechocinka. 18.05.2019

W ostatnią sobotę Byliśmy na turnieju w Ciechocinku. Był to drugi start Krzysztofa i Julii w klasie E. Poszło całkiem dobrze, widać progres, a to najważniejsze. Jest jeszcze sporo do poprawienia, ale z czasem, z wysiłkiem, będzie coraz lepiej.
Póki co możecie zobaczyć jak było.

Kapuściana wiosna.

Wreszcie pojawiła się kapusta, która jest już dosyć nabita, dzięki temu nie trzeba kupować pięciu główek, żeby ugotować jedną porcję. Jej cena przy obecnych cenach warzyw jest też w porządku. Dzięi temu wczoraj zrobiłem młodą kapustę z mięsem. Pyszne danie, dietetyczne, na czasie, jednogarnkowe i można tego ugotować więcej i mieć na kilka dni. A przy wszystkim, nie ma dużo roboty. Zdecydowanie polecam.